sobota, 26 listopada 2011

Indie - nasza trasa

Podróż z Poznania rozpoczęliśmy od dojazdu samochodem z Poznania do Warszawy, który zostawiliśmy na parkingu przy lotnisku (ul. Szyszkowa, koszt za 3 tygodnie około 150 zł). Operator parkingu w cenie dowiózł nas busem na lotnisko i po powrocie odebrał (warto zapisać sobie nr komórkowy operatora parkingu).

Następnym krokiem był przelot z Warszawy do Moskwy, a następnie Aeroflotem dalej do New Delhi. Łącznie w drodze spędziliśmy około 15 godzin (wraz z dojazdem z Poznania). Kolejnymi miejscowościami były Jaipur, Jodhpur, Udaipur, Mumbai i Goa z bambusowymi chatkami i hippisowskim klimatem. Z Goa samolotem wróciliśmy do New Delhi i później pociągiem do Agry i z powrotem do New Delhi. Łączenie spędziliśmy w podróży 21 dni.

Graficznie trasa wyglądała mniej więcej tak:

Nasz trasa. Mapa z Google Maps.

środa, 23 listopada 2011

Słoń i inne zwierzęta

Już pierwszego dnia pobytu w Indiach człowiek powinien przyzwyczaić się do obecności zwierząt na ulicach. Wielbłądy i osły są wykorzystywane jako siła pociągowa do transportu towarów, słonie jako środek transportu osobowego lub atrakcja turystyczna, natomiast przejawem obecności krów i psów są znikające resztki owoców i jedzenia owiniętego w gazetę, które ludzie wyrzucają bezpośrednio na chodniki i ulice. Mieliśmy przez moment wrażenie symbiozy pomiędzy człowiekiem, który nie wyrzuca resztek jedzenia do kontenerów, tylko przekazuje dalej stworzeniom, które żyjąc między ludźmi czerpią z nich siły witalne.
fot. Piotr Bryja
fot. Piotr Bryja

Chciałem jednak napisać głównie o słoniach. Bowiem oprócz tego, że jest symbolem siły, zapewniającym powodzenie, to słoń nieodłącznie kojarzony z bóstwa Ganesą, który przedstawiany jest jako człowiek o czterech rękach z głową słonia o złotej (lub czerwonozłotej) skórze. Podczas naszej podróży wielokrotnie widzieliśmy ołtarzyki poświęcone Ganesie, a zapytanie o nie hindusi wyjaśniali, że jest to bóstwo bardzo popularne w Indiach wśród członków wszystkich kast (np. nasz właściciel hotelu należał do kasty żołnierzy, o czym raczył nam wspomnieć podczas zakwaterowania) oraz religii (np. również w buddyzmie).
fot. Piotr Bryja
Ołtarzyk Ganesy w recepcji naszego hotelu.


poniedziałek, 21 listopada 2011

Dlaczego Indie?

Pomysł pojawił się nagle, chociaż Indie były moim marzeniem i nieosiągalnym celem podróży.

Nie na darmo Terzani pisał o Indiach:
„....w żadnym innym miejscu na świecie przeciwstawienie opozycji - piękna i potworności, bogactwa i biedy nie jest tak dramatyczne, tak zuchwałe, jak w Indiach"
Chciałam sama doświadczyć tych słów, poczuć zapach, dotknąć tkanin, spróbować tych wszystkich ziół, owoców, wyciszyć się a i może odnaleźć siebie. Jednak cena jaką oferowały biura podróży była raczej nie dla nas ;( Również forma wycieczek zorganizowanych coraz mniej nam nie odpowiadała, ale jednocześnie brakowało nam odwagi, by wziąć plecak i ruszyć przed siebie.

Justyna – nasza koleżanka - właśnie wróciła z Australii. Spotkaliśmy się na kolacji, podczas której opowiadała nam o swoim pobycie w tym kraju. W połowie wieczoru, koło godziny 23, pojawił się po raz pierwszy temat wyjazdu do Indii i jednocześnie padł pomysł, aby polecieć tam w lutym, czyli za jakieś 4 miesiące. Szczerze mówiąc, myślałam, że wszystko rozejdzie się po kościach, lecz ku mojemu zdziwieniu, temat powrócił ze zdwojoną siła i w listopadzie 2010 roku zakupiliśmy bilety. Marzenia zaczynają się spełniać :) To była nasza pierwsza podróż z plecakami i z przewodnikiem w ręku w kierunku Azji.

fot. Kama Ostaszewska
Uliczne jedzenie podawane jest np. na  porannej gazecie.

niedziela, 20 listopada 2011

Witajcie

Parsęta 2011

Witajcie na naszym blogu :) Jest to nasze pierwsze wspólne przedsięwzięcie w blogosferze i mamy nadzieję, że kobiece i męskie odcienie naszych podróży znajdą tutaj dobry i ciepły kąt. Naszą wielką pasją są podróże, choć jesteśmy nadal na początku tej drogi. Jednak z roku na rok udaje się nam przetrzeć następny szlak i przekroczyć horyzont oraz ... a po powrocie już planować kolejną wyprawę :)))

Kamyk - czyli Kama Ostaszewska
i
Skarbuch, czyli Piotr Bryja