Drugiego dnia
postanowiliśmy wybrać się do Mae Rim (udaliśmy się tam songthewem - żółty
odchodzi z rynku Talat Warorot. W trakcie jadzy trochę popytaliśmy ludzi, gdzie
powinniśmy wysiąść. Mimo kłopotów z porozumieniem (ten kulejący angielski u
Tajów :( dotarliśmy do farmy storczyków i hodowli motyli. Spędziliśmy dobre 2
godziny napawając się kolorami storczyków. Ciekawostką dla nas było to, że kwiaty
uprawia się podwieszając je na sznurkach, tak że korzenie swobodnie wszą w
powietrzu. Byliśmy ciekawi jak się je podlewa. Na odpowiedź nie musieliśmy
czekać zbyt długo - oto pojawił się ogrodnik z wężem i strumieniem wody po
prostu polewał wiszące korzenie kwiatów.
Następnie tuk tukiem
udaliśmy się do wodospadów Mea Rim, robiąc sobie małą rozgrzewkę przed
trekkingiem w górach. Dobrze przygotowany szlak, drzewa dające przyjemny cień i
cudowny zapach powietrza dały nam schronienie przed upałem, który czasem stawał się nieznośny..
Tutaj warto wysiąść z songthewa |
Wieczorem autobusem
udaliśmy się do Chiang Dao, miejscowości położonej u podnóża góry i otoczonej polami
ryżowymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz